AKTUALNOŚCI
GALERIE
MIEJSCA I LUDZIE

ARTUR KIJEWSKI: Feministki i homoseksualiści przesadzają!

DATA: 4 grudnia 2013 | AUTOR: Redakcja wkaliszu.pl
    Artur Kijewski (fot. Marcin Ostajewski)
    - Do polityki i życia publicznego nie powinno się mieszać pewnych rzeczy. Homoseksualiści i feministki chcą to robić! - mówi Artur Kijewski. O poglądach na homoseksualizm, feminizm, sprawę smoleńską i kaliski samorząd z radnym Prawa i Sprawiedliwości rozmawia Marcin Ostajewski.
    Zastanawiam się, czy można powiedzieć, że rozmawiam z liderem kaliskiego klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości?
    W strukturze klubu mamy jasny podział. Przewodniczącym jest Adam Koszada. Ja jestem tylko jednym członków kaliskich struktur PiS. Nie czuję się liderem. 

    Z połączeniem Artur Kijewski - Prawo i Sprawiedliwość mam pewien problem. Jakoś nie utożsamiam pana ze stylem polityki Jarosława Kaczyńskiego. Już bardziej szukałbym w panu cech i postaw Janusza Korwina-Mikke. 
    Ze strony centralnych i lokalnych władz partii nie otrzymałem żadnego sygnału, że moje działanie jest niezgodne z linią Prawa i Sprawiedliwości. Wolność rynkowa i kwestie związane z własnością, które są mi bliskie, zawsze mocniej utożsamiano z partiami prawicowymi niż z lewicą. 

    W takim razie reprezentuje pan liberalne skrzydło Prawa i Sprawiedliwości?
    Nie nazwałbym tego w ten sposób. Bardziej uważam się za konserwatystę, któremu bliżej do wolności gospodarczej. Jednak moje poglądy nigdy nie wychodzą poza myślenie dobrze pojętej prawicy.

    Homoseksualizm, feminizm, Platforma Obywatelska - które z tych pojęć budzi u pana najgorsze emocje?
    Trudno powiedzieć, żeby któreś z nich wywoływało u mnie złe emocje. Uważam jednak, że do polityki i życia publicznego nie powinno się mieszać pewnych rzeczy, o których wcześniej dyskutowano tylko w zamkniętych kręgach. Homoseksualiści i feministki chcą to robić. Każdy ma prawo mieć własne poglądy i przyjmować postawę, która jest mu najbliższa. Jednak w przypadku feminizmu wskazówka coraz bardziej i coraz częściej przechyla się w drugą stronę. Spójrzmy na instytucję Rzecznika do Spraw Równego Statusu Kobiet. Według mnie to jest jakaś bzdura! Kobiety w Polsce, zgodnie z Konstytucją, mają zapewnioną równość. A pewnych rzeczy się nie przeskoczy. Pod względem siły fizycznej panie nigdy nie prześcigną mężczyzn. W związku z tym niektóre zawody będą dla mężczyzn bardziej wskazane. 

    Prawosławny biskup Pireusu, Serafin, zapowiedział niedawno, że ekskomunikuje wszystkich greckich posłów, którzy poprą ustawę o związkach homoseksualnych. Gdyby pan był greckim parlamentarzystą wyznania prawosławnego, obawiałby się o swoje miejsce w tamtejszym kościele?
    Nie! Ja również jestem przeciwny takim związkom. Definicja rodziny jest jasna. Aby na świat przyszło naturalnie poczęte dziecko, potrzebni są mężczyzna i kobieta. 

    To staroświeckie i niemodne myślenie!
    Margaret Thatcher kiedyś powiedziała: "Nie idź za większością, bo nigdzie nie dojdziesz". Świat zawsze bazował na sprawdzonych i konserwatywnych poglądach. O tym, że odejście od tych zasad nie oznacza nic dobrego, świadczy obecna sytuacja demograficzna. W krajach Europy Zachodniej nastąpiła degrengolada rodziny. Ostatnie protesty we Francji związane z posunięciami prezydenta Hollande'a pokazały jednak, że ludzie mają z tyłu głowy coś na kształt bezpiecznika, który w pewnym momencie się włącza i pokazuje, że przekraczamy pewną granicę.

    A Smoleńsk? Jaki jest pański pogląd na wydarzenia z 10 kwietnia 2010 roku? 
    Sprawa już dawno powinna być rozstrzygnięta! Niestety, mamy z tym problem. Przypomina to trochę sytuację z lustracją. Czesi i Niemcy byli w stanie się z tym uporać i mają spokój. W naszym kraju wciąż tego nie zrobiono. Podobnie jest ze Smoleńskiem. Od trzech lat nie możemy odzyskać wraku samolotu, który jest naszą własnością, i którym powinny zająć się polskie służby. To nie najlepiej świadczy o naszym państwie.

    Może dlatego wciąż jest pat, że wyjaśnieniem tej sprawy zajmuje się zbyt wiele osób, które chcą za wszelką cenę udowodnić swoją teorię. Niektórzy z nich, tak jak członkowie Komisji Macierewicza, się kompromitują.
    Nie myli się ten, kto nic nie robi! Ostatnio słyszałem opinię córki jednej z ofiar, bodajże posłanki lewicy, która przyznała, że w pracach kolejnych komisji zajmujących się sprawą Smoleńską widzi pozytywy. W ten sposób zmusza się prokuraturę wojskową i inne służby do intensyfikacji działań. Gdyby nie Antoni Macierewicz i jego ludzie, na światło dzienne nie wyszłyby liczne zaniedbania i nie pojawiły się nowe fakty, które teraz są badane. 

    Wracamy na grunt lokalny. Prawo i Sprawiedliwość w kaliskim samorządzie jest tą częścią opozycji, której koalicja rządząca obawia się bardziej?
    Trudno to ocenić. Jeśli mamy coś do powiedzenia, to się odzywamy. Zdajemy sobie sprawę, że nie w każdej kwestii mamy rację. Nasze stanowisko staramy się jednak zawsze przedstawić w normalny sposób. Nie pchamy się na siłę do mównicy.  Nie potrafię odpowiedzieć, czy koalicja nas się obawia. Na pewno ma ona zdecydowaną większość, więc nasze pomysły, niezależnie jakie by one nie były, z reguły są utrącane. 

    To podcina skrzydła?
    Raczej nie. Ale boli fakt, że wiele naszych propozycji jest odrzucanych. A te najlepsze, po pewnym czasie i kilku drobnych korektach, koalicja rządząca przedstawia je jako swoje.

    Atmosfera podczas obrad ostatnio się zagęszcza. Jest gorąco, a momentami nawet bardzo gorąco. Włączycie się w tę polityczną bijatykę, czy zamierzacie po cichu dotrwać do kolejnych wyborów?
    My robimy swoje. Staramy się monitorować wszystkie bieżące tematy, a podczas prac w komisjach i na sesjach przedstawiać swoje zdanie. Zdarzają się jakieś szybkie akcje, gdy trzeba zareagować na bieżąco i w dość ostrym tonie. Ale nikt nie może nam zarzucić, że robimy to poniżej pewnego poziomu.

    Sporo jest osób w Radzie Miejskiej, które mają swojego "ulubionego" adwersarza. Karolina Pawliczak lubi zajść za skórę prezydentowi Januszowi Pęcherzowi, Grzegorz Sapiński bombarduje wiceprezydentów Dariusza Grodzińskiego i Daniela Sztanderę oraz radnych PO, a pan upatrzył sobie Adelę Przybył. Dlaczego?
    To chyba jest przypadek. Pracuję w Komisji Edukacji, której przewodniczy Adela Przybył. Być może w trakcie posiedzeń zbyt często zabieram głos, nie pozwalając, by radna Przybył była jedyną osobą, która przedstawia swoje racje. Ale ja lubię tę polemikę, ponieważ jest to wymiana poglądów na określonym poziomie. W poprzednich kadencjach też były osoby, z którymi radna Przybył prowadziła dość ostre dyskusje, a teraz są przyjaciółmi z koalicji. 

    Słyszałem opinię, i to od członka Samorządnego Kalisza, że to stowarzyszenie powinno obawiać się przyszłorocznych wyborów, bo otoczyło się osobami wypalonymi zawodowo i życiowo. To nie są ludzie medialni, których można utożsamiać z nowoczesnym myśleniem i dynamicznym rozwojem miasta.
    Być może to jest problem. Myślę, że formuła tego stowarzyszenia powoli się wyczerpuje. Trochę zaczyna im brakować pomysłu na siebie i na Kalisz. Za przykład może posłużyć sytuacja z obniżeniem czynszów za lokale komunalne wynajmowane przez kupców prowadzących działalność w centrum. To ruch wykonany za późno! Moim zdaniem należałoby opracować nową formułę, która przyciągnęłaby nowych dzierżawców i motywowała do prowadzenia działalności w centrum. Tak mogłoby się stać, gdyby ulga dla nich rozłożona była na pięć lat, a czynsz dla nowych najemców początkowo był minimalny, a w kolejnych latach powoli wzrastał. Oczywiście należałoby wskazać branże, które byłyby objęte tym programem, żeby uniknąć sytuacji, w której pomagamy największym graczom i w efekcie mamy ulicę pełną banków. Konserwatyści zawsze opierają się na sprawdzonych rozwiązaniach. Jeśli coś zadziałało w innym miejscu, to u nas też powinno przynieść pozytywny skutek. Podobnie jest z podatkami. W czasach kryzysu najlepiej wychodzili ci, którzy je obniżali. U nas ostatnio stawki podatków od nieruchomości i transportu poszły w górę.

    Jest właściwie kwestią czasu, aż na politycznej mapie Kalisza pojawi się nowe stowarzyszenie. Patrząc na pańskie dotychczasowe działania i stosunki, jakie łączą pana z Grzegorzem Sapińskim, przez chwilę pomyślałem, że mógłby pan dołączyć do tej inicjatywy.
    Z Grzegorzem rzeczywiście znam się bardzo dobrze i dobrze nam się współpracuje. Jeśli chodzi o stowarzyszenie, które tworzy, wydaje mi się, że to będzie coś na kształt Frontu Jedności Narodu, czyli dla każdego coś miłego. Trudno mi jednak wywnioskować w jakim kierunku pójdzie ten twór. Na razie wygląda to na konglomerat różnych ludzi, w którym znajdą się pewnie jacyś banici z Platformy i przedstawiciele różnych środowisk związanych z Kaliszem. Historia pokazuje, że takie ruchy rzadko odnosiły sukces. 

    Czyli woli pan bezpieczne i sprawdzone miejsce na listach Prawa i Sprawiedliwości.
    Od kiedy jestem radnym z ramienia tej partii, nikt mi nie narzuca, co mam mówić i robić. Na dziś nie widzę na kaliskiej scenie ciekawszej alternatywy dla ludzi prawicy. 

    Ostatnio często pytam samorządowców z Kalisza o przyszłoroczne w wybory i kandydatów na urząd Prezydenta Miasta. PiS wystawi w nich swojego człowieka czy udzielicie poparcia komuś innemu?
    Duża partia nie może sobie pozwolić na to, żeby nie mieć swojego kandydata. 

    To zapytam inaczej. Czy waszym kandydatem będzie Adam Rogacki?
    Żadna oficjalna decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła. W ostatnich wyborach Adam osiągnął bardzo dobry wynik, zajmując drugie miejsce przed kandydatem Platformy Obywatelskiej, która w tamtym czasie miała świetne wyniki sondaży i była na fali. Patrząc obiektywnie, wydaje się on najbardziej naturalnym wyborem.

    Komentarze

    Najczęściej odwiedzane