AKTUALNOŚCI
GALERIE
MIEJSCA I LUDZIE

SAMORZĄD. Jakie, a nie czyje miasto

DATA: 26 listopada 2018 | AUTOR: Redakcja wkaliszu.pl

    Pierwszą sesję Rady Miasta Kalisza obecnej kadencji zapamiętamy przede wszystkim dzięki radnym Platformy Obywatelskiej, a w szczególności Radosławowi Kołacińskiemu, który – świadomie, bądź nie – pokazał, że jest politykiem z krwi i kości. Ale w kaliskich realiach to nie jest komplement.

    Platforma Obywatelska liże rany po porażce Dariusza Grodzińskiego w wyborach prezydenckich. Politycy powinni przyjąć, że przegrana jest częścią ich działalności. Powinni również znać słowo kompromis. Tymczasem przedstawiciele PO wyglądają na takich, którzy nie potrafią przyjąć do wiadomości werdyktu wyborców.


    ,,Jakie”, a nie ,,czyje” miasto

    Desperackie próby ,,ugrania czegoś” – jak mówią w swoim slangu politycy, odsłoniły bolesną dla kaliszan prawdę: oni nie zastanawiają się ,,jakie” powinno być miasto, ale ,,czyje'' ono będzie. To typowe myślenie partyjnych żołnierzy, w którym mieszkańcy Kalisza zorientowali się doskonale między pierwszą i drugą turą wyborów. Kandydat Koalicji Obywatelskiej, najpierw atakował kandydatkę SLD (sprawa trafiła nawet do sądu), a następnie, by uzyskać jej poparcie, wypowiadał się o niej w samych superlatywach. Podkreślał kompetencję Karoliny Pawliczak, jej zaangażowanie i sukcesy. Podobną woltę obserwowaliśmy w przypadku kandydatki SLD – najpierw pozwała do sądu Grodzińskiego i domagała się przeprosin, a następnie… rozdawała jego ulotki. Kaliszanie bardzo krytycznie ocenili to przy urnach wyborczych 4 listopada.

    Ale przedstawiciele Platformy Obywatelskiej nie wyciągnęli z tej lekcji wniosków. Ba, nie zauważyli nawet, że w kaliskim samorządzie karierowicze, z którymi można handlować stanowiskami i strefami wpływów, to rzadkość. Zamiast szukać dobrych rozwiązań dla miasta całą swoją energię poświęcają na zastanawianiu się ,,czyje” ono jest. I w bezsilności próbują wmówić kaliszanom, że miastem rządzi koalicja samorządowych stowarzyszeń i PiS-u. Nie chcą przyjąć do wiadomości, że nowy prezydent chce wprowadzić nową jakość w zarządzaniu miastem.


    Świetny pomysł Grodzińskiego

    Bo przecież to, co obecnie realizuje Krystian Kinastowski, to nic innego, jak wprowadzenie w życie pomysłu Dariusza Grodzińskiego. Właśnie kandydat Koalicji Obywatelskiej w kampanii wyborczej zapowiedział podczas konferencji prasowej, że po wyborach stworzy zarząd ,,autorski”, że wszyscy będą go popierali, a w Radzie Miasta ,,należy stworzyć wielką koalicję”. Prezydent Kalisza, który kilka dni temu objął urząd, nie zaproponował umowy i stanowisk żadnej partii, mając nadzieję na ponadpartyjną współpracę wszystkich. Niestety, ta propozycja wywołała oburzenie w szeregach Platformy Obywatelskiej. Czyli, jeśli PO miałaby decydować o obsadzie stanowisk, ,,wielka koalicja” byłaby rozwiązaniem optymalnym. Gdy jednak decydujący głos mają przedstawiciele kaliskich, samorządowych i niepartyjnych stowarzyszeń, są oskarżani o… zawarcie koalicji z PiS.


    Zaklinanie rzeczywistości

    Koalicja Obywatelska w Kaliszu przeżyła wyborczy szok i byłoby dobrze dla miasta, żeby jak najszybciej się z niego otrząsnęła. Żeby partyjni aktywiści ponownie spojrzeli na rzeczywistość z właściwym dystansem. Dariusz Grodziński przegrał wybory prezydenckie i przegrał również głosowanie na Przewodniczącego Rady Miasta. Przegrał. Koniec, kropka. I nie ma znaczenia, że działał w Lidze Ochrony Przyrody, wyprowadzał na spacer psy ze schroniska, czy tańczył na dożynkach. Przegrał, ponieważ większość radnych ufa Januszowi Pęcherzowi i zdaje sobie sprawę, że będzie lepszym przewodniczącym Rady Miasta Kalisza, niż kandydat partyjny. Wątpliwości po pierwszej sesji nie będą mieli również mieszkańcy Kalisza – dzisiaj chyba każdy ma świadomość, że przewodniczący Rady Miasta z legitymacją PO, to polityka, zamiast rzeczowej dyskusji i pracy na rzecz miasta. A ludzie, zwyczajnie, wolą normalność, przewidywalność i spokój.

    Robert Pawlak

    Komentarze

    Najczęściej odwiedzane