AKTUALNOŚCI
GALERIE
MIEJSCA I LUDZIE

LUDZIE. Pamięć o kaliskich Żydach

DATA: 19 lutego 2020 | AUTOR: Redakcja wkaliszu.pl
    Halina Hila Marcinkowska. Fot. Tomasz Tadeusz Skórzewski.

    O życiu przedwojennych Żydów w Kaliszu, ich kulturze, religii, kuchni oraz dalszych losach z Haliną Hilą Marcinkowską, autorką książki ,,Wieczni tułacze. Powojenna emigracja polskich Żydów” i przedstawicielką Gminy Żydowskiej we Wrocławiu rozmawia Piotr Jaworowski

    Jak wyglądały prace nad pani książką?

    - Pomysł wyszedł od wydawnictwa ,,Prószyński i spółka''. To ono zgłosiło się do mnie z propozycją napisania książki na taki właśnie temat, gdyż wcześniej pisałam o emigracji żydowskiej do różnych czasopism. Materiały do książki zbierałam prawie 15 lat. W tym czasie odbyłam wiele wyjazdów do Izraela i w inne zakątki świata. Najważniejsze były rozmowy z ludźmi, późniejszymi bohaterami publikacji, które przeprowadziłam podczas moich wyjazdów. Najpierw nie nagrywałam tych rozmów, ale z czasem pomyślałam, że warto byłoby utrwalić historie tych osób, które wyjechały z Polski, gdyż nie jestem w stanie wszystkiego zapamiętać, a inna sprawa, że świadkowie zaczynają odchodzić.

    Jakie rozmowy utkwiły pani najbardziej w pamięci?

    - Ja nie mam swojej ulubionej historii, gdyż mam różny stosunek do tych osób. To są moi przyjaciele i rodzina, a także osoby, których wcześniej w ogóle nie znałam. Myślę jednak, że najbliższe mi są kaliskie historie, gdyż mieszkam w tym mieście i jego historia jest dla mnie bardzo ważna. One najbardziej mnie dotykają.

    Kalisz był jednym z wielu miast w dawnej Polsce, w którym osiedli się Żydzi i mieszkali licznie do momentu wybuchu II wojny światowej. Jak wyglądało przed wojną życie tej społeczności w naszym mieście?

    - W Kaliszu mieliśmy najstarszą gminę żydowską w Polsce oraz najstarszy cmentarz. Przed wojną w mieście mieszkali zasymilowani Żydzi, ale też ortodoksyjni, chasydzi i syjoniści, którzy wyjeżdżali do Palestyny, gdy im się to tylko udawało. To były wszystkie odcienie, taki wycinek tego co było w Polsce. Przedwojenne życie Żydów w Kaliszu toczyło się głównie wokół spraw religijnych, modlitwy, rodziny i dzieci, ale także wokół pracy. Wśród Żydów byli zarówno robotnicy i bezrobotni, drobni sklepikarze jak i bogaci przemysłowcy i hurtownicy a także przedstawiciele inteligencji, która w części była zasymilowana. Trzeba pamiętać, że Żydzi współtworzyli nasze miasto. Oni także uczestniczyli w odbudowie Kalisza po 1914 roku, a potem ich zabrakło.

    Ilu Żydów mieszkało w naszym mieście w 1939 roku?

    - Była to licząca ponad 30 tys. społeczność. Po wojnie do Kalisza powróciło z niej niespełna 2 tys. osób, które przeżyły Zagładę.

    Gdzie ginęli kaliscy Żydzi?

    - Już jesienią 1939 roku prawie 17 tys. kaliskich Żydów wywiezionych zostało do utworzonej przez Niemców Generalnej Guberni. Ci, którzy trafili do niej ginęli później w obozach koncentracyjnych w Bełżcu, Sobiborze, Treblince i Auschwitz. Pozostałych zgromadzono w utworzonym w 1940 roku w Kaliszu getcie, z którego zostali później wywiezieni do Koźminka, kilku do Czachulca w powiecie tureckim, gdzie utworzono wiejskie getto. Zginęli oni później w Chełmnie nad Nerem. Pozostałe osoby wywiezione zostały w 1942 roku do łódzkiego getta. One również zginęły w większości w obozie w Chełmnie.

    Jak układały się stosunki polsko-żydowskie przed wojną w Kaliszu? Pokojowo czy bywały nieprzyjemne incydenty?

    - Różnie się układały, jak to bywa między sąsiadami. Po I wojnie najgorszym czasem dla Żydów był okres zaraz po niej, gdy oddziały generała Hallera przejeżdżały przez miasto. Wtedy doszło do kilku pobić i jednego zabójstwa. W latach 30. endecja wkroczyła do Kalisza i rozpoczęły się w handlu bojkoty ekonomiczne wymierzone przeciwko żydowskim kupcom i ich sklepom.

    Jak wyglądała kuchnia żydowska przedwojennego Kalisza? Jeden ze starszych mieszkańców miasta opowiadał mi, że przy rynku na ul. Złotej mieściły się aż trzy żydowskie lokale.

    - Było ich znacznie więcej na tej ulicy. W całym mieście było bardzo dużo lokali gastronomicznych prowadzonych przez Żydów. Przy ul. Złotej mieściła się kultowa w ówczesnych czasach ,,Herbaciarnia u Szerowej'', gdzie spotkali się Polacy i Żydzi. Lokal serwował świetną herbatę. Można tam było również wypić kawę, zjeść ciasto czy kanapkę. W lokalu nie brakowało gorących dyskusji również i na tematy polityczne. Oczywiście jedzenie było koszerne.

    Gdzie mieściła się dzielnica żydowska?

    - Dzielnica powstała w Średniowieczu, kiedy zostało wydzielone miasto lokacyjne. W Kaliszu nie było jednak nigdy żadnych nakazów zmuszających Żydów do osiedlania się tylko w obrębie tej dzielnicy i już w Średniowieczu Żydzi nabywali domy przy głównym rynku. Dzielnica żydowska rozpoczynała się na początku ulicy Złotej (dawniej noszącą nazwę Żydowskiej), choć w pierwszych kamienicach przy rynku oprócz Żydów mieszkali chrześcijanie. Idąc w głąb ulicą Złotą, przed wojną noszącą nazwę Polskiej Organizacji Wojskowej i dalej ulicą Nową, która rozpoczynała się za nieistniejącym dziś mostem na kanale Babinka mieszkało coraz więcej rodzin żydowskich. Żydzi mieszkali też przy ul. Wodnej, Ciasnej, Chopina, Nowym Rynku, ale ci zasymilowani przenieśli się na drugą stronę miasta. Tam gdzie powstała nowa synagoga przy ul. Krótkiej czy na ul. Pułaskiego.

    Jak wyglądały kaliskie synagogi?

    - Każda gmina żydowska w przedwojennej Polsce miała synagogę główną. Kaliska synagoga główna znajdowała się przy ul. Złotej. To był jeden z najstarszych budynków w mieście. Niestety, pierwotny budynek ortodoksyjnej synagogi uległ spaleniu w pożarze w 1852 roku i nie odbudowano go już w tak pięknej architekturze renesansowej. Odbudowano go w stylu kalisko-lubelskim. Wtedy w Kaliszu istniał zabór rosyjski, a ówczesne prawo stanowiło, że budowane synagogi i kościoły nie mogą być wyższe od cerkwi. Synagoga więc nie była za wysoka. Oczywiście miała piętro, gdzie modliły się kobiety. Sala główna na parterze przeznaczona była dla mężczyzn. Na początku XX wieku zbudowana została druga synagoga w Kaliszu, tak zwana synagoga reformowana czy przez innych nazywana "niemiecką" dla Żydów postępowych i zasymilowanych. W Kaliszu istniały też bożnice, mieszczące się np. przy ul. Wodnej czy ul. Ciasnej. Odnalazłam lokalizację przeszło 30 większych czy mniejszych bożnic i sztibli (izby modlitewne).

     

     

    Czyli obchodzone przez Żydów święta były przestrzegane i widoczne przez innych mieszkańców.

    - O żydowskich świętach opowiadali mi starsi mieszkańcy Kalisza, którzy przed wojną byli dziećmi. Mówili, że na święto Purim żydowskie dzieci i dorośli przebierali się, a na święto Sukkot Żydzi stawiali małe namioty, w których spożywali jedzenie. Starsi kaliszanie pamiętają także Żydów chodzących po mieście w chałatach, futrzanych nakryciach głowy i jarmułkach, którzy szli w sobotę do synagogi. Pamiętają żydowskie kobiety w perukach i chustkach szczelnie kryjących ich włosy. W kalendarzu żydowskim jest sporo świąt, trudno aby chrześcijańscy sąsiedzi nie widzieli i nie wiedzieli, że u ich sąsiadów jest świąteczny czas, bo i ubrania wtedy były lepsze i z kuchni dochodziły ciekawe zapachy, a i nieodłączny zgiełk i hałas dzielnic żydowskiej nagle zamierał, bo to był czas na modlitwę i dla rodziny. Generalnie większość Żydów obchodziła święta i Szabat. Żydzi niereligijni czy zasymilowani, raz w roku także szli do synagogi, działo się to w Jom Kipur czyli Sądny Dzień, kiedy to Najwyższy zapisuje ludzi w Księdze Życia i może zapisać człowieka do życia, lub do śmierci. Tego dnia bali się wszyscy i nawet niereligijni prosili Najwyższego o dobry zapis.

    Czy osoby, które z różnych względów wyjechały z Kalisza, chętnie wracają do naszego miasta?

    - Moja książka jest nie tylko o kaliszanach, ale opowiada historię Żydów tułaczy z całej Polski. W Izraelu istnieje Ziomkostwo Kaliszan, które zrzesza obecnie 150 osób. Spośród nich zaledwie pięć osób urodziło się w Kaliszu, a reszta to są ich dzieci, wnuki, prawnuki. Te osoby zawsze opowiadają o Kaliszu z wielką miłością i jak tylko mogą chętnie do niego przyjeżdżają całymi rodzinami, by jak mówią ''pooddychać kaliskim powietrzem''. Mają ogromny sentyment do Polski, a tym bardziej do Kalisza. I im się wszystko w naszym mieście podoba!

    Ile zabytków związanych z Żydami pozostało do dziś w Kaliszu?

    - Po Kaliszu trudno się oprowadza grupy turystów z Izraela, gdyż większość zabytków związanych z religią, kulturą i życiem przedwojennych Żydów podczas okupacji rozebrali Niemcy. Istnieje budynek Talmud Tory, w którym mieści się obecnie II Urząd Skarbowy. Obok niego jest plac Rozmarek z tablicą pamiątkową. Jest tablica pamiątkowa przy ul. Kościuszki, są dwa cmentarze żydowskie. Rodziny pochodzących z Kalisza Żydów najbardziej jednak interesuje to, gdzie mieszkali ich przodkowie. Czym zajmowali się i jak żyli. Ja zazwyczaj zaczynam oprowadzanie turystów po Kaliszu od wieży ratuszowej i podziwiania pięknej panoramy naszego miasta, później udajemy się na miejsce, gdzie żyli ich przodkowie. Czasem udaje nam się wejść do domu, w którym mieszkali ich rodzice, dziadkowie. Dla odwiedzających jest to niezapomniane przeżycie. Udajemy się także na cmentarze. Ten nowy przy ul. Podmiejskiej i teren starego cmentarza przy Nowym Świecie. Na starym cmentarzu w XVII wieku pochowany został słynny rabin Abraham Gombiner.

    Ilu znanych Żydów, oprócz niego, urodziło się lub mieszkało dawniej w Kaliszu?

    - Wspomniany wcześniej Abraham Gombiner, który był poetą i pisarzem religijnym piszący komentarze do ''Szulchan Aruch'', jednej z najważniejszych ksiąg żydowskich. On też wynalazł metodę obliczania czasu kiedy należy zapalić świece szabatowe i rozpocząć święta. Ta metoda jest stosowana w świecie żydowskim do dziś. W Kaliszu przed II wojną mieszkał rabin Lipszyc, który po zniszczeniu miasta w 1914 roku zbierał fundusze na jego odbudowę u Żydów amerykańskich. Do USA pojechał nawet z filmem dokumentującym zniszczenie Kalisza. Niestety, tego filmu nie udało się do dziś odnaleźć. W Kaliszu żyła także obecnie trochę zapomniana poetka i pisarka Roza Jakubowicz, tworząca w jidysz. Trudno tak jednym tchem wymienić nazwiska, było tak wielu, którzy w różnych dziedzinach zasługują na wspomnienie.

    Czy więc pamięć o dawnych mieszkańcach miasta jest żywa wśród obecnych?

    - Żydzi to byli współobywatele Kalisza i należy kultywować o nich pamięć. To byli przecież, urodzeni w naszym mieście, polscy obywatele, którzy w nim mieszkali od wielu pokoleń. Może to zabrzmi trochę patetycznie, ale naród, który nie pamięta o swojej historii ginie.

     

    Rozmawiał Piotr Jaworowski

    Komentarze

    Najczęściej odwiedzane