– Po raz kolejny czas zatacza koło i kolejny rok obrzędowy zbliża się ku końcowi. Nadchodzą jesienne miesiące, okres który wzbudzał szczególnie silne nastroje i odczucia. Wśród nich na szczególną uwagę zasługuje listopad przynoszący ze sobą złą pogodę, krótkie godziny światła oraz noc dłuższą od dnia. Od wieków miesiąc niezwykły, pełen przepowiedni, duchów, magicznych zwyczajów i obrzędów. Na pierwsze i ostatnie dni listopada przypadają święta o na pozór odmiennym charakterze, ujmujące miesiąc klamrą splecioną z wierzeń w zbliżenie się do ziemi w tym czasie tajemnego świata duchów – pisze Wojciech Zjawiony, etnograf z kaliskiego muzeum.
Z początkiem listopada obchodzimy Dzień Wszystkich Świętych oraz Zaduszki, natomiast kulminacja czasu wróżebnego przypada na koniec miesiąca. Warto tutaj również wspomnieć o dawnym słowiańskim święcie „Dziady” oraz jego zachodnim odpowiedniku „Halloween”, których zasadniczą treścią było obcowanie żywych z umarłymi, a konkretnie nawiązywanie relacji z duszami przodków i przypadało na noc z 31 października na 1 listopada.
Obecnie groby odwiedza się przede wszystkim w dniu 1 listopada. Jednak dawniej tak nie było. Uroczystość Wszystkich Świętych odnosiła się niegdyś do oddawania czci męczennikom, którzy stracili życie dla wiary w Chrystusa, a których nie wspomniano w treściach mszy świętej. Na początku VII wieku papież otrzymał od cesarza starożytną świątynię Panteon, następnie złożył tam liczne relikwie i poświęcił na kościół pod wezwaniem Matki Bożej Męczenników. Na pamiątkę tamtego dnia czczono wszystkich zmarłych męczenników w dniu 13 maja. Jednak z początkiem wieku VIII kolejny papież przeniósł datę święta na dzień 1 listopada. Jeden z powodów mógł być czysto praktyczny, chodziło o problemy z wyżywieniem pielgrzymów przybywających na wiosnę do Rzymu, drugi powód stricte religijny czyli zastąpienie święta pogańskiego chrześcijańskim. Z początkiem wieku IX następny papież zarządził, aby święto obejmowało nie tylko męczenników, ale wszystkich świętych Kościoła katolickiego. Na prośbę panującego cesarza rozciągnięto to święto na cały kościół. Najdawniejsze kazanie w języku polskim, związane ze świętem, zachowało się z połowy XV wieku.
Tak więc 1 listopada modlono się za wszystkich świętych, natomiast za wszystkich wiernych zmarłych modlono się dnia następnego. Również 2 listopada odwiedzano groby, w ten sposób oddając cześć zmarłym.
Obchody dnia zadusznego przypadające właśnie na dzień 2 listopad sięgają końca X wieku i zostały zapoczątkowane jako przeciwwaga do pogańskich obrządków dotyczących zmarłych. Sama nazwa „Zaduszki” oznaczała dzień modlitw za dusze zmarłych. W XIII wieku tradycja ta upowszechniła się w całym Kościele katolickim. W Polsce początki Zaduszek należy szukać w wieku XII, natomiast w XV wieku były już znane w całym kraju.
Większa część obrzędowości Zaduszek została przeniesiona na dzień Wszystkich Świętych. Być może jednym z powodów takiego stanu rzeczy jest dzień wolny od pracy przypadający właśnie na 1 listopada.
Głównym elementem obrzędowości ku czci zmarłych jest przygotowanie grobu jako miejsca spoczynku bliskiej osoby. W międzywojennym Kaliszu obowiązkowe czyszczenie mogił odbywało się w ostatnim tygodniu przed dniem 1 listopada. Sprzątano i ubierano groby, zdarzało się również, że sąsiadujące. Koło grobu sypano biały piasek, na grobie robiono krzyż z kasztanów i stawiono kwiaty, najczęściej chryzantemy zwane pospolicie dąbkami. Dąbkami przystrajano również gałązki świerku, z których robiono wieniec i wieszano na krzyżu. Palone dawniej ogniska przybrały formę lampek i świec, stając się przy tym wyobrażeniem światłości wiekuistej. Imiona zmarłych krewnych, sąsiadów i znajomych odczytywał ksiądz w kościele i zanosił za nich modlitwy z całą społecznością co znamy jako wypominki. Mimo, że Kościół zakazywał różnych dawnych zabiegów, np. zanoszenia na grobu jadła, nakazując za to modlitwy w intencji dusz, to jeszcze w latach 60-tych na ziemi kaliskiej zostały odnotowane reliktowe praktyki. W Michałowie koło Opatówka noszono na groby, w tajemnicy przed księdzem, chleb i wodę. Do tradycyjnych wierzeń związanych z zaduszkami należało także przekonanie, że w noc tę w kościele zmarły ksiądz odprawia msze dla zmarłych parafian. Często więc z tej przyczyny zostawiano na noc kościół otwarty. Gospodynie kaliskie, aby nie skaleczyć, nie pokłuć, nie zgnieść czy w inny sposób nie znieważyć odwiedzającej dom duszy, nie klepały masła, nie deptały kapusty, nie maglowały, nie przędły i nie tkały, nie wylewały pomyj i nie spluwały, nie gasiły w tym dniu ognia w piecu, nie domykały okien i nie przykrywały garnków pokrywkami (Lisków). W samym Kaliszu w okresie międzywojennym, szczególnie w warstwach biedniejszych, należało do zwyczaju w tym dniu nakryć stół czystym obrusem i zostawiać na stole talerz ze święconą wodą, czysty ręcznik, czasami też chleb i sól, aby dusza mogła obmyć się i najeść zanim uda się na msze do kościoła. W niektórych domach na stole stawiano kropidło, krzyż i świece, jednak świec nie zapalano. Wieczorem, po kolacji rodzina modliła się za dusze zmarłych. Powszechnie wierzono, że w tę noc dusze zmarłych odwiedzają domy swoich najbliższych krewnych. Czynią to zwykle o północy, dlatego też nikt nie śmiał długo siedzieć, aby im nie przeszkadzać. Był to dzień wspomnień i zadumy. Innym zwyczajem było obdzielanie żebraków drobnymi pieniędzmi. Żebracy najczęściej zajmowali miejsca przy bramach cmentarzy. Za podarowane grosiki mieli odmawiać modlitwy za zmarłych.
W religii prawosławnej w uroczystość Wszystkich Świętych odprawiane było nabożeństwo żałobne za zmarłych. Wierni przynosili na ofiarę do cerkwi chleb, kaszę, kiełbasę, ser, masło, jaja, jako podziękowanie duchownemu za odprawienie nabożeństwa. Po mszy wszyscy wychodzili z kościoła i udawali się na cmentarz. Na grobach swoich bliskich zapalali świeczki, kładli kwiaty, zostawiali kawałki jedzenia, wylewali także na grób kieliszek wódki.
W dniu Pamiątki Umarłych ewangelicy kaliscy, po nabożeństwie, udawali się na cmentarz. Przy grobach zmawiali modlitwę i zapalali na mogiłach świeczki, kładli świeże kwiaty. Wieczór tego dnia spędzali na wspominaniu tych, którzy odeszli. Spać należało położyć się przed północą, aby nie przeszkadzać duchom odwiedzającym dawne, ziemskie miejsce bytowania. W tym dniu, podczas mszy, obowiązywały księdza czarne szaty liturgiczne. Ciemne barwy ubierali również wierni Kościoła.
Społeczność żydowska nie obchodziła katolickiego Dnia Wszystkich Świętych czy Zaduszek. Modlitwę za zmarłych odmawiano w synagodze cztery razy w roku. Natomiast pamięci zmarłego poświęcono dzień rocznicy jego śmierci. W tradycji żydowskiej nie było w zwyczaju stawiania na grobach kwiatów. Choć czasami na cmentarzu żydowskim dało się zaobserwować ich obecność, zapewne pod wpływem zwyczajów przejętych od chrześcijan. Judaizm uważa tę formę dobroci, którą skierowujemy wobec zmarłych, za najwyższą formę dobroci, bo nie istnieje najmniejsza nawet możliwość, aby ten, komu ją okazujemy, mógł nam za nią odpłacić. Jest to więc dobroć całkowicie bezinteresowna.
Pierwsze listopadowe dni oprócz wspominania zmarłych wypełniały więc zabiegi i praktyki mające na celu oddanie im czci i zjednanie ich życzliwości.
Kierownik Działu Etnografii MOZK, Wojciech Zjawiony