AKTUALNOŚCI
GALERIE
MIEJSCA I LUDZIE

TRADYCJE. Dziś ostatki. Podkoziołek i śledzik

DATA: 5 marca 2019 | AUTOR: Redakcja wkaliszu.pl
    Obrzęd Podkoziołka był dawniej popularny na kaliskich wsiach. Fot. Internet.

    - Zapusty w tradycyjnej kulturze ludowej na wsi kaliskiej były bogate w obrzędy - pisze Wojciech Zjawiony, kierownik Działu Etnografii Muzeum Okręgowego Ziemi Kaliskiej.

    A trzeba dać podkoziołek trzeba dać

    Jednym z ostatkowych zwyczajów był taniec i pieśń przy „podkoziołku”. Obyczaj ten dotyczył dojrzałych do zamążpójścia dziewcząt, które jednak w ostatnim roku i karnawale za mąż się nie wydały. Musiały one wobec tego złożyć rodzaj okupu przed wyobrażeniem pierwiastka płodności, przede wszystkim w odmianie męskiej. Zwyczaj ten powszechny był w całej Wielkopolsce, a odnośnie Ziemi Kaliskiej szeroki jego opis jest przytaczany z Kotlina z połowy wieku XIX. Jeszcze na początku XX wieku „podkoziołek”, w swej pełnej formie i z całą symboliką występował w wielu miejscach Ziemi Kaliskiej. Obrzęd stracił swoją żywotność, lecz została w pamięci starszych mieszkańców wsi obrzędowa pieśń zaczynająca się od słów: „A trzeba dać podkoziołek trzeba dać”. Prawie wszyscy mieszkańcy wsi umieli zaśpiewać tę pieśń, co świadczy o tym, że obrzędowość zapustna głęboko utkwiła w pamięci pokolenia, które w swej młodości brało w nim udział i, że zwyczaj ten powszechny był na terenie Kaliskiego.

     

    Drewniany chłopiec z cebulką i kijoszkiem 

    Podkoziołek urządzano w ostatki, we wtorek przed Popielcem. Gdzie karczmy nie było, tak jak w Zagorzenie, na zabawę była wybierana duża izba. Muzykant, który był zaproszony do grania na zabawie, przygotowywał podkoziołka. Tutaj stanowił go drewniany pajac-chłopiec nagusek, z przywiązaną sznurkiem „cebulką z kijoszkiem”. Chłopcy sprowadzali na zabawę swoje dziewczyny, które zobowiązane były zapłacić muzykę. Na kapelę składały się: skrzypce, basy oraz tamburyna. Podkoziołka ustawiano na stoliku, przed nim stawiano talerz, na który dziewczęta miały rzucać pieniądze. Po przetańczeniu jednego kawałka chłopak podprowadzał dziewczynę do podkoziołka i śpiewał obrzędową pieśń. Dziewczyna nie chciała od razu płacić więc odśpiewywała. Kawaler więc znów namawiał, na co dziewczyna po raz kolejny odpowiadała. Czasem dość długo ciągnął się ten obrzędowy śpiewany dialog, a chodziło przede wszystkim o to, by dziewczyna jak najwięcej się wytańczyła. Wreszcie dziewczyna rzucała pieniądze na talerz i pociągała za sznurek, unosząc „kijoszek” ku górze. W czasie trwania czynności wokoło słychać było ogólny śmiech i często niecenzuralne uwagi ze strony męskiej młodzieży. Czasem datek wydawał się chłopakom skąpy więc dośpiewywali zachęcając dziewczynę do większej hojności. W ten sposób doprowadzono do podkoziołka wszystkie dziewczęta, a zabawa trwała do północy.

     

    Po 10-tej diabeł zapisuje

    W Kalinowej, w punkcie kulminacyjnym obrzędu podkoziołka czepiano starą pannę. Za muzykę również płaciły dziewczęta i tutaj także bawiono się do północy. We wsi Wolica symbolem obrzędu był koziołek mątewka, sprzęt gospodarstwa domowego zrobiony z czubka świerczka, a śpiewano tą samą pieśń obrzędową. Natomiast we wsi Lis przy obrzędzie podkoziołkowym bawiono się w kotka i myszkę, ustawiając dwa rzędy, dziewczęta i chłopcy. Gdy chłopak-kot złapał myszkę-dziewczynę, prowadził ją przed podkoziołka. Dopiero gdy przeprowadzili wszystkie dziewczęta zastawiono stoły jadłem i piciem. Zabawa trwała do 10-tej co najwyżej 11-tej, bo powiadano, że „po 10-tej to diabeł zapisuje”. Na koniec zaś, przy rozejściu się, rozbijano garnek z popiołem.

    Dziś tradycje Podkoziołka na kaliskich wsiach nie są już tak popularne jak kiedyś, ale w mieście i w mniejszych miejscowościach podczas ostatków chodzi się na tak zwanego śledzika, który jest ostatnią zabawą karnawału. 

     

    Wojciech Zjawiony, Kierownik Działu Etnografii w MOZK

    Komentarze

    Najczęściej odwiedzane